Mam chcicę, czyli trochę o eventach

Są takie dni, a nawet tygodnie, kiedy motywacja do działania spada do niebezpiecznie niskiego poziomu. Do piwnicy, powiedziałabym. Najlepiej takiej z biblioteczką, wygodnym fotelem i zapasem kawy. I w tejże piwniczce czasem chciałabym spędzić resztę życia.

A później na horyzoncie, czyli w tym przypadku Facebooku, pojawia się wydarzenie. I to nie byle jakie, bo oddalone od mojego miejsca zamieszkania o 300 kilometrów. I powoduje, owo wydarzenie, poruszenie synaps: że ciekawi ludzie, że tam mnie jeszcze nie było, że prelekcje na poziomie, że inspirujący sponsorzy, że warsztaty… Impuls wędruje z mózgu do palca wskazującego prawej ręki – klik – „ Zainteresowana”.

Blog Conference Poznań

Emocje już nieco opadły po kwietniowym wyjeździe, którego organizacja to było dla mnie czyste szaleństwo. Jednak to, co zostało w świadomości i pod nią, nie daje się opisać prostymi słowami. To było dla mnie jak wbiegnięcie w ścianę… pluszu (tutaj pokłony dla Janiny). I to tutaj poczułam, że chcę należeć do tego świata, choćbym miała się przykuć futerkowymi kajdankami do skrzynki z jabłkami od Lidla. A Pani Swojego Czasu, Jestem Interaktywna, Aleksandra RadomskaTomasz Zienkiewicz i Actimel pokazali mi, że #mammoc!

Networkingus

5 edycja kieleckich spotkań networkingowych „zrobiła robotę”. Drugi raz miałam okazję uczestniczyć w tym niesamowicie dobrze dopracowanym wydarzeniu i drugi raz byłam pod wrażeniem, jak wielu inspirujących ludzi działa w Kielcach i okolicach. To zdumiewające! A kiedy dodamy do tego rewelacyjne organizatorki, świetnych prelegentów i przepyszny tort, to cóż… Już nie mogę doczekać się kolejnej edycji.

Na uwagę zasługuje także nowy logotyp wydarzenia, który bardzo przypadł mi do gustu. Widać, że specjaliści z FancyBox odwalili kawał dobrej roboty. Brawo!

Blogotok

Obawiałam się, że po udziale w Blog Conference kieleckie wydarzenie będzie rozczarowujące. W końcu na Blogotok przyjechało 10 razy mniej uczestników, niż było w Poznaniu. Okazuje się jednak, że takie „kameralne” spotkanie to strzał w dziesiątkę. Dzięki temu, że było nas tak niewiele, szansa na rzeczywiste poznanie kogoś wzrosła wykładniczo.

I w tym momencie mogłabym wymieniać, że dobra organizacja, że świetni prelegenci, że i kawa dobra, i brownie nieziemskie… Wiem jednak, że to nie wystarczy. Bo jeśli dodam do tego afterparty i niedzielny spacer po Kielcach, to wynikiem tego działania będzie mentalna atomówka zostawiająca w myślach lej, którego nijak nie da się zasypać „bylejacyzmem”.

Świnia od webePartners też lubi eventy.

Kto był, ten wie, kto nie był, niech żałuje! Albo niech nie żałuje, wszak nie wszystkim taka zabawa sprawia przyjemność. Grunt, że mnie sprawia. Do zobaczenia na kolejnych wydarzeniach!


4 komentarze do “Mam chcicę, czyli trochę o eventach

  1. Patrycja Odpowiedz

    Teraz czas na SeeBloggers kochana 🙂

    Eventy i spotkania blogerów to duża dawka nowej energii i power do działania. Ja już nie mogę się doczekać kolejnych spotkań, by nabrać wiatru w żagle 🙂

    Świetna relacja 🙂

  2. żaneta Odpowiedz

    Widzimy się na See Bloggers! Miło Cię było poznać na Blogotok!

  3. Po prostu MAMA Odpowiedz

    Tylko Networkingus jakoś mnie omija. Czyli do zobaczenia w Łodzi!

  4. Niestatystyczna Odpowiedz

    Niestety nie widzimy się na SeeBloggers, mam inne plany na ten weekend. Ale przy następnej okazji na pewno postaram się być! 🙂

Dodaj coś od siebie

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *