Budzisz się ze snu, błądzącym wzrokiem spoglądasz na zegarek. Odczytujesz godzinę. Z ulgą dostrzegasz, że do budzika zostały Ci jeszcze grubo ponad dwie godziny. Nie masz tej świadomości, ale właśnie zrobiłeś coś, co będziesz robił wiele razy w ciągu dnia. Codziennie.
Liczysz.
Odkąd pamiętam matematyka była moją przyjaciółką. Mogłam nie rozumieć ludzi: słów, gestów, uczuć. Cyfry natomiast zawsze były jasne, wszak jest ich tylko dziesięć. Nie ma niespodzianek. Zawsze wiadomo, która liczba jest większa. Pierwsze poznane matematyczne znaki także nie stanowiły dla mnie wyzwania. Mnożenie i dzielenie pisemne dały się zamknąć w łatwo przyswajalnym algorytmie. Później wkroczyły niewiadome, czyli nowe możliwości. Cała droga do matury pełna była pasjonujących wyzwań.
Studia zmieniły nieco mój pogląd na matematykę. Nauczyły mnie bawić się liczbami, znakami, pojęciami. Poszerzyły perspektywę. Dały mi poznać osobiście Królową Nauk.
Po co ta matma?
Podczas zajęć z dziećmi często pada stwierdzenie “ale po co mi to, to się nie przyda w życiu”. Owszem, może matura to będzie Twoje ostatnie spotkanie z równaniami trygonometrycznymi z wartością bezwzględną. Matematyka jest jednak częścią życia każdego z nas. Zobacz sam.
- Zakupy. Życie każdego dorosłego człowieka nierozerwalnie związane jest z liczeniem pieniędzy. Zacznijmy od codziennych zakupów – w sklepie korzystamy z podstawowych działań:
– dodawania, kiedy wybieramy produkty o różnych cenach;
– odejmowania, by obliczyć należną resztę w sklepie;
– mnożenia, kiedy kupujemy kilka sztuk produktu;
– dzielenia, by oszacować, ile zapłacimy za 20 dag wędliny. - Urządzanie domu. Zmiana wystroju wnętrza to rozbudowane zadanie matematyczne.
– Aby kupić meble, musimy znać ich wymiary i porównać je z wymiarami pomieszczenia.
– Ilość potrzebnej farby obliczamy na podstawie pola powierzchni ścian.
– Ile kartonów płytek lub paneli musisz kupić przed remontem? Tutaj też korzystasz z pola powierzchni oraz zaokrąglania w górę. Nie można przecież kupić połowy płytki. 🙂 - Opłaty. Wiem, że dla wielu ludzi liczniki zużycia wody, prądu czy gazu to magiczne urządzenia, do których zajrzeć może tylko upoważniony pracownik przedsiębiorstwa dostarczającego odpowiednie dobro. Nic bardziej mylnego. Każdy we własnym zakresie może (i powinien!) monitorować poziom zużycia mediów. Czasem dobrze sobie uświadomić, ile miesięcznie zużywamy wody. Spisywanie stanu licznika może się przydać także przy zakupie nowego sprzętu elektronicznego – łatwo można policzyć, o ile wzrosło zużycie prądu.
Kiedy szukałam oszczędności, obliczyłam zużycie prądu generowane przez klasyczne żarówki i porównałam je z zapotrzebowaniem energii żarówek energooszczędnych. Obliczenia pokazały, że koszt zakupu nowych żarówek zwróci się już po roku. Była to więc korzystna inwestycja. 🙂 - Dochody. Z wynagrodzeniem zawsze związane są procenty. Nieważne, czy pracujesz na etacie, czy prowadzisz własną działalność. Rozeznanie w kwotach brutto i netto to czasem trudna sztuka. Warto jednak wiedzieć, jaka część kwoty wynagrodzenia zamieszczonej na umowie wpłynie finalnie na Twoje konto.
Istotne jest także obliczanie procentów w drugą stronę – kiedy sprzedajemy produkt lub usługę i wiemy, jaką kwotę chcemy otrzymać, przed sprzedażą musimy doliczyć do niej podatek. - Finanse – oszczędności i kredyty. Tutaj oprocentowanie to temat rzeka. Uważam, że przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji finansowej należy ją dokładnie przeanalizować. Oferty często ładnie wyglądają i kuszą z pozoru atrakcyjnymi warunkami, jednak nie są tym, czego rzeczywiście potrzebujemy. Ekspertem w tej tematyce nie jestem, chociaż swobodnie poruszam się w sferze finansów osobistych. Hołduję zasadzie “zależy, na czym Ci zależy”, czyli określaniu priorytetów i dopasowywaniu do nich produktów i usług.
Jest wiele innych płaszczyzn, w których matematyka jest przydatna, mimo że jej nie zauważamy. I niezależnie od tego, czy w rachunkach czujemy się dobrze, czy źle, nie możemy z niej zrezygnować.
Przychodzi Ci do głowy jakieś zastosowanie, którego nie wymieniłam? Podziel się w komentarzu. Dzięki!
Beata 29 stycznia 2019
Tak, przychodzą mi do głowy podróże – np. obliczanie czasu przejazdu do celu, zakładając daną prędkość. Wiem, że teraz najczęściej tę czynność robi za nas nawigacja, ale wyobraźmy sobie, że nie mamy zasięgu lub padła nam bateria… 😉 Fajnym przykładem będzie też liczenie średniej z ocen (niekoniecznie z przedmiotów matematycznych).
Niestatystyczna 12 lutego 2019
Podróże to świetny przykład. Od razu skojarzyły mi się drogowskazy w górach, które wskazują czas przejścia do kolejnego punktu – tam kilometry są słabym wyznacznikiem czasu wędrówki. 🙂
Paulina 15 lutego 2019
Myślę, że tylko rozsądni ludzie wiedzą, że matematyka jest przydatna. Przykład zasłyszany, ale moim zdaniem ważny: przeliczanie zjedzonego cukru na ilość potrzebnej insuliny w przypadku cukrzyka. To umiejętność obowiązkowa dla cukrzyka. Dietetyka, muzyka – to działy, które opierają się na matematyce i przeliczaniu jednostek. Matematyka jest wszędzie:) Bardzo fajny, przydatny wpis:)